Yuma nie śpi
03|08|2012
Bohaterowie „Yumy” nie czekają do trzeciej dziesięć, szmuglerką i kradzieżą zajmują się cały czas. Piotr Mularuk w swoim nowym filmie zabiera nas na Dziki Wschód – do popeerelowskiej Polski.
Podobnie jak w klasycznym westernie Delmera Davesa, w polskiej produkcji tytułowa Yuma jest więzieniem. Tyle że w bardziej metaforycznym rozumieniu tego słowa. „Juma”, czyli drobne kradzieże, to przeznaczenie Zygi. Grany przez Jakuba Gierszała bohater ma dość życia w ubóstwie i podziwiania Zachodu na zdjęciach w młodzieżowych czasopismach. Bierze swój los we własne ręce, korzysta z niedawnego obalenia PRL-u i panującego na ulicach chaosu. Wszechobecna anarchia sprawia, że z pomocą kolegów, a także obrotnej ciotki, zostaje gangsterem, czy też – jak nazywają go inni – królem “jumy”.
Obraz Piotra Mularuka idealnie wpisuje się w, przyświecającą szóstej edycji Dwóch Brzegów, filozofię buntu. Młodzi ludzie nie akceptują obecnego stanu rzeczywistości – chcą markowych ubrań i elektronicznych gadżetów. Ich sprzeciw początkowo wpływa na ich życie pozytywnie, by zacząć prowadzić do coraz bardziej dramatycznego finału. Historia kończy się „małym dramatem Zygi”, jak tajemniczo powiedział w rozmowie z nami Jakub Gierszał.
„Yuma” to kino sensacyjne z konwencją zbliżoną do „80. milionów” Walderama Krzystka. Głównemu bohaterowi udaje się ukraść kilka scen, a reszcie obsady przemycić nieco dobrego humoru. Skok doskonały.
Dawid Rydzek