ZNAJDŹ W PROGRAMIE

Tyle po nas zostanie, co dzieci i wnuki zapamiętają

04|08|2012

Mówi się, jakoby z rodziną najlepiej wychodziło się na zdjęciach. Do tego stojąc w środku, bo będąc z brzegu, zostanie się uciętym. Temat tych drażliwych relacji porusza najnowszy film Piotra Trzaskalskiego

Włodek (Michał Urbaniak), Paweł (Artur Żmijewski) i Maciek (Krzysztof Chodorowski) są bohaterami komediodramatu „Mój rower”. Wszyscy spokrewnieni w prostej linii dziadek, syn oraz wnuk. Włodek, były muzyk jazzowy, ma 70 lat. Do tego jest po wylewie, choruje na cukrzycę, a pocieszenia w życiu szuka u swojego największego przyjaciela – psa Kumpla. Paweł to światowej renomy pianista, a jego syn studiuje na uniwersytecie w Londynie. Cała trójka jest ze sobą skłócona. Postanawiają jednak wyruszyć we wspólną podróż, podczas której wszystko ma zostać wyjaśnione. Sam film jest głębokim studium męskich charakterów i trudnych relacji między nimi.

 

Piotr Trzaskalski, twórca pamiętnego „Ediego”, za którego otrzymał 30 nagród, nawiązując do swojej produkcji, mówił: „Ludzie w swoim życiu siłę lub brak siły wynoszą z rodziny. Jeśli zostaniemy odpowiednio oszlifowani w dzieciństwie, co może boleć, jednak później mamy w sobie siłę do walki w życiu, które jest przecież tak trudne do przejścia.”

A skąd pomysł na tytułowy rower? Jak tłumaczy sam reżyser: „Miałem taki rower, jak bohaterowie filmu. Kiedy skończyłem sześć lat, dostałem go od ojca. Był moją przepustką do dorosłego świata. Był jak pierwszy krok do wolności, rodzajem pasowania na rycerza. Mogłem na niego wsiąść i pędzić przed siebie.”

Dla Michała Urbaniaka była to pierwsza, tak duża rola filmowa. Do tej pory do jego kinematograficznych wystąpień zaliczyć można było wyłącznie epizody. Gdy spróbował, z czym to się je, stwierdził: „Męczące było kręcenie filmu. Było dużo scen, dużo wstawania o 4:30, co nie jest typową godziną dla muzyka.” Urbaniak jednak wziął sobie do serca tą produkcję, bo zagrał naprawdę dobrze. Pokonał nawet własne obawy, co do występowania u boku Artura Żmijewskiego.

Koniecznie należy jeszcze zwrócić uwagę na fenomenalne zdjęcia Piotra Śliskowskiego oraz muzykę, która, moim zdaniem, jest najlepszą częścią całego filmu. Kryją się za nią największe emocje. I choć niektórzy mówią, że jedyną wadą filmu jest płytka fabuła, jestem przekonany, że „Mój rower” po prostu warto obejrzeć.

Dawid Świeży