ZNAJDŹ W PROGRAMIE

Paradoksalnie telewizja nie gorsza niż kino

31|07|2012

Bogusław Linda znowu pokaże, co wie o zabijaniu. Głos Dwubrzeża dotarł do inspektora Marka Kaszowskiego z nowego serialu TVP „Paradoks”.

 

Dawid Rydzek: Telewizja staje się coraz ambitniejszym medium, dostarczając swoim odbiorcom treści na poziomie, które niegdyś były zarezerwowane tylko dla kina. A Pan już kilka lat temu zatrzymał się w telewizji.
Bogusław Linda: To właściwie nie wynikało ze świadomego skierowania się do telewizji, ale przypadku. Seriale takie jak „I kto tu rządzi”, czy „Ratownicy” robili moi przyjaciele, z którymi od dawna dobrze mi się pracowało, stąd się na nie zdecydowałem. Teraz jest inaczej. Odnalazłem serial, który bardzo mi się podoba, zarówno od strony formy i treści. Przy tym wyborze nie byli ważni twórcy – choć ci naturalnie, są znakomici – ale sam koncept serialu.

Jeśli przychodzi Panu ochota na oglądanie, to wybiera się Pan do kina, czy zasiada przez telewizorem?
- Nadal lubię chodzić do kina. Uważam, że filmy są robione właśnie na duży ekran i pod zbiorcze oglądanie. To jest największa zaleta kina, w tym tkwi tak często wspominana jego magia. Kino jest wspólną zabawą wielu ludzi, nie jednostki. Duży ekran, wielka widownia, wspólne reakcje – to jest sens kina.

Serial nie ma szans tego uzyskać?
- Można się starać, ale przy piciu herbaty to i tak jest chyba skazane na niepowodzenie. To zupełnie inny typ produkcji, niekoniecznie gorszy, po prostu inny.

Wraz z nowym serialem wrócił Pan też do gatunku, z którym najbardziej jest Pan kojarzy – kryminał i  sensacja. Przyjemnie jest porzucić komedie i dramaty?
- Trochę tak, bo bardzo dobrze nam się pracuje na planie. Aczkolwiek w dużej mierze jest to po prostu przypadek. Taki paradoks.

rozmawiał: Dawid Rydzek
video: Paweł Penarski, Piotr Kowalik
fot: Tomasz Stokowski